paź 29 2002

SaMobOjcA...:(


Komentarze: 1
Osoby:
Samobójca tragiczny- z kamieniem u szyi
Samobójca prozaiczny- z kamieniem u szyi
Ratownik- z gwizdkiem u szyi

Miejsce akcji- scena nad dużym zbiornikiem wodnym

Samobójca tragiczny: (przeżywa)
-Być albo nie być. Oto jest pytanie.
Jest li w istocie szlachetniejszą rzeczą
znosić pociski zawistnego losu
czy też stawiwszy czoła morzu nędzy
przez opór wybrnąć z niego.
Umrzeć, zasnąć i na tym koniec.
Samobójca prozaiczny: (ustawia się w kolejce) -Oj, kończ ten pacierz i skacz! Wszyscy chcą się topić!
Samobójca tragiczny: -Ja nie wiem, czy mi się uda. Pechowy jestem.
Samobójca prozaiczny: -Żadna rewelacja, szczęściarz by tu nie stał. Skacz, bo ratownik przyjdzie!
Samobójca tragiczny: -Czwarty raz już dzisiaj skaczę. Za pierwszym razem jakieś świństwo z budowy wziąłem- po wodzie pływało. Za drugim razem grunt za duży ustawiłem... znaczy się sznurek za długi. Kamień na dnie, a ja jak boja po wodzie pływałem. Za trzecim razem skakałem z mostu, wpadłem na barkę, trafiłem w kapitana. O małom go nie zabił! No pomyśl, przecież mógłbym dożywocie dostać.
Samobójca prozaiczny: -Wiem, musisz się powiesić. Co ma wisieć nie utonie!
Samobójca tragiczny: -Wieszałem się na sznurku Spółdzielni „Lepsza przyszłość”. Trzy tygodnie w gipsie.
Samobójca prozaiczny: (proponuje dalej) –To może trzeba było się na torach położyć?
Samobójca tragiczny: -A połóż się, jak pociąg 200 minut spóźniony!
Samobójca prozaiczny: -A pod auto się rzucić?
Samobójca tragiczny: - Za blacharkę płaciłem!
Samobójca prozaiczny: -Tabletkami?
Samobójca tragiczny: -Astma mi przeszła...
Samobójca prozaiczny: -Słuchaj, a niebezpieczne miejsca na budowie?
Samobójca tragiczny: -Mi to mówisz? Ile ja się już po budowach nachodziłem! Chociaż raz prawie się udało, bo worek cementu spadł mi na głowę... Ale luzem. Ja już nawet na dyskotekę poszedłem, i jak nie dam bramkarzowi w mordę...!!!
Samobójca prozaiczny: -I co?
Samobójca tragiczny: -Wpuścił mnie!... W końcu poszedłem do policjanta, dałem mu ostatnie oszczędności i mówię: „Kochanieńki, masz spluwę? Zastrzel!”
Samobójca prozaiczny: -Zastrzelił?
Samobójca tragiczny: -Spałował.
Ratownik: (przyłapuje element samobójczy) –Ha hultaje!!! Mam was, mam was! Ja wam się potopię! Ja wam się potopię!... przychodzą tu od takiego do takiego na mój rewir się topić! Jakby nie mogli spokojnie z głodu umrzeć! A ja się już z kataru wyleczyć nie mogę! Niedługo to mi błona pławna między palcami wyrośnie. Żyć mi nie dają!!!
Samobójca tragiczny: -Żyć albo nie żyć, oto jest pyt...
Ratownik: HAMLET!!! TO ZNOWU TY?!!! Jak ja cię nie lubię!!!
Samobójca tragiczny: -Ależ my tylko tak na spacer...
Ratownik: (patrząc na kamienie) –A to co? Breloczki?... Wyrzucić mi to natychmiast! NIE DO WODY!!!
Samobójca tragiczny: -No to gdzie?
Ratownik: -Tam gdzie zawsze! Na pryzmę!...
Samobójcy idą.
Ratownik: (tłumaczy się) –Ludzie, ja nie jestem taki „zły”. Ale oni mi ciągle się topią. Ludziom nie dogodzisz: jeden, bo dziewczyna rzuciła... drugi, bo się ożenił! Jeden, bo nikt się nim nie interesuje, inny, bo zaczęli się nim interesować! A czy nie można inaczej... O, proszę: wycieczka nauczycieli z Łodzi, przyjechali się wykąpać. Wchodzą na pomost, równo, w rządku, grupa zorganizowana...
Samobójca prozaiczny: (wraca z kamieniem) –Panie ratunkowy, gdzie my mamy wyrzucić te kamienie?
Ratownik: -Na pryzmę! Hamlet wie gdzie.
Samobójca prozaiczny: -Nie ma pryzmy.
Ratownik: -A gdzie jest?
Samobójca prozaiczny: -Skacze razem z wycieczką do wody!
chleb : :
29 października 2002, 18:24
WOW-fajne, hi hi

Dodaj komentarz